Poprzednia część wywiadu: Rozmowy o Clean Coachingu: Początki z Clean

Julian Czurko: Czasami mówisz o znikającym, niewidzialnym coachu. Co to znaczy?

Bogena Pieśkiewicz: To jest metaforyczne określenie postawy Clean Coacha, który dba o to, żeby proces się odbył – ten proces dochodzenia do własnego światła przez klienta – ale sam coach nie ma na niego bezpośredniego wpływu.

Z czym mi się to kojarzy? Jak robisz przyjęcie, to dbasz o to, żeby były dobre warunki, żeby była ładna dekoracja, światło, dobra muzyka, dobre zakąski, żeby było coś do picia, żeby ludzie się dobrze bawili, żeby były niespodzianki. Ale potem to, jak się uda to święto, to już zależy od ludzi, którzy biorą w tym udział. A ten, który urządza to przyjęcie, w pewnym momencie znika, bo ważne jest przyjęcie urodzinowe, a nie to, kto je zorganizował.

Co dla Ciebie jest sednem Clean?

Coraz bardziej uważam, że to jest postawa. Że narzędzia, techniki są drugorzędne w stosunku do otwartości na drugą osobę czy osoby, jeżeli to jest grupa lub zespół. To przyjęcie, że one same wiedzą, czego potrzebują i same znajdą do tego drogę. Nienarzucanie niczego, ogromny szacunek do rozwoju każdego człowieka.

To wiąże się również z wielką pokorą – dlatego, że jeżeli chce się Clean Coachem, to trzeba się pogodzić z tym, że nie dostanie się za to żadnej laurki. Bo dla klienta wnioski po praktyce bywają tak oczywiste, że potrafi powiedzieć: „Właściwie ja to wszystko już wiedziałem. Teraz wiem świadomie to już, ale wiedziałem to od zawsze!”.

Czyli to jest wydobywanie na światło jakiejś ukrytej mądrości, ukrytej wiedzy. Niekiedy wręcz pojawia się pytanie: „Skoro to jest tak oczywiste, że czy w ogóle był do tego potrzebny coaching?”

Kiedy znajduje się tą nową wiedzę i rozwiązania, to czym one się będą różnić w Clean w porównaniu z tradycyjnym coachingiem?

Taką ogromną różnicą jest to, że czasami rozwiązanie jest różne od tego, czego oczekiwał klient i coach. Cel często się przewartościowuje, zmienia na coś innego, bo się okazuje, że klient wcale nie chce tego, co wcześniej myślał, że chce.

Podam ci przykład z coachingu w przedsiębiorstwie, o którym wspominam także w mojej książce „Podręcznik Clean Coaching”. Pracowałam z młodą kobietą, która miała duży potencjał, żeby być bardzo dobrym handlowcem. Sprzedawała produkty finansowe, ale miała złe wyniki. W coachingu, który z nią prowadziłam jej celem było podniesienie notowań w roli handlowca.

W wyniku coachingu ona zdała sobie sprawę, że u niej wewnątrz walczą dwie tendencje. Z jednej strony ma umiejętność bycia takim rekinem łasym na zdobycz, na pieniądze, ale z drugiej – jest jak gdyby siostrą miłosierdzia. I jak ma klienta, to ona raczej będzie mu doradzała, co jest dla niego dobre i starała się o niego zadbać. Czasami będzie nawet mu odradzać wybór produktu, sugerując, że to nie jest dobry pomysł, bo będzie miał kłopoty.

Efektem coachingu było to, że klientka sobie uporządkowała swój konflikt wewnętrzny. Pogodziła się, że ma właśnie tę taką tendencję nastawioną na dobro ludzi i zmieniła pracę. Powróciła do swojego poprzedniego zawodu, w którym zajmowała się szukaniem mieszkań dla ludzi. No i tutaj mogła im rzeczywiście doradzić, dowiedzieć się, jakie są ich potrzeby i znaleźć taką ofertę, która by pasowała zarówno do ich potrzeb jak i ich środków finansowych. Pracodawca, który sponsorował ten coaching nie był jednak zadowolony, bo proces zakończył się tym, że klientka podjęła decyzję o zmianie pracy.

Mówiąc sednie Clean, powiedziałaś, że to przede wszystkim postawa, a w mniejszym stopniu narzędzia. Jak wygląda ta postawa, która tworzy warunki do pojawienia się tak poważnych decyzji, jak zmiana pracy?

Z postawą Clean Coacha związana jest etyka, która się opiera na czterech zasadach. Pierwsza to zaufanie do klienta, że jest sprawczy, że ma wszystkie zasoby, których potrzebuje do osiągnięcia tego, co chce. Że zna swoje tempo zmian, wie, kiedy są dla niego korzystne. To zaufanie się przekłada również na proces – że doprowadzi on klienta tam, gdzie ten potrzebuje dojść. Ta zasada jest tak istotna, gdyż w chwili niepewności coach może skorygować swoją postawę po prostu przypominając sobie „Mam zaufanie do klienta i do procesu”. Tylko i aż tyle.

Drugą zasadą jest neutralność, czyli powstrzymanie się przed jakąkolwiek ingerencją w treści klienta, komentowaniem, czy sugerowaniem. Po prostu to, co i jak jest, jest dobrze. A to wiąże się z kolejną wartością, czyli akceptacją. Akceptacją tego, co jest, momentu życia, w którym znajduje się dana osoba, że to, co się pojawia na sesji jest OK.

Jeżeli klient potrzebuje mówić o tym, że czuje się zupełnie wypalony, to potrzebne jest zaakceptowanie, że on rzeczywiście jest wypalony, że może potrzebuje trochę pobyć z tym wypaleniem, podzielić się nim. Znaleźć jego metaforę, żeby spojrzeć na problem z różnych punktów widzenia. A jak już będzie wiedział tyle, ile potrzebuje na temat swojego wypalenia, będzie mógł przejść dalej do tego, czego chce w tej sytuacji.

To różni Clean Coaching od coachingu nastawionego na cele, że ta metoda przyzwala a to, żeby klient pracował nad stanem obecnym i sam decydował, w którym momencie przejdzie na następny etap. A dokona tego reagując na pytania, które zadaje mu towarzyszący temu i w pełni obecny coach.

Ostatnią zasadą jest minimalizm. Dotyczy on operowania prostymi i oszczędnymi pytaniami Clean, które nie wnoszą żadnej dodatkowej treści do tego, co mówi klient. To także wycofanie się coacha, który daje maksimum przestrzeni dla autorefleksji klienta i nie zaburza procesu swoimi myślami ani temperamentem.

 


Rozmowę z Bogeną Pieśkiewicz przeprowadziłem w Warszawie 2 grudnia 2016 roku. Tekst jest publikowany w częściach na moim blogu:

Część 1: Początki z Clean
Część 2: Coaching a Clean Coaching
Część 3: Clean Space

Bogena o sobie napisała: Jestem z wykształcenia językoznawcą, z zawodu coachem, z zamiłowania trenerem rozwoju ludzi i organizacji. Moim stylem życia jest nomadyzm: Paryż jest moją kotwicą, świat polem działania, Toskania przystanią.

Prowadzę szkolenia dla Clean Coachów w języku francuskim (Francja, Belgia, Maroko, Kanada). Jestem autorką podręcznika „Manuel de Clean Coaching”. Jako polskojęzyczna trenerka Clean Coaching stałam się propagatorką tej metody w Polsce. [źródło]