Julian Czurko: W tradycyjnym coachingu trudne sytuacje, emocje czy opór są czymś, co trzeba przezwyciężyć. To przeszkody, które należy usunąć albo znaleźć sposób na ich obejście. Gdy myślę o podejściu Clean Coaching, takie zjawiska nie są problemami, tylko pewnym zasobem, na którym się pracuje.

Bogena Pieśkiewicz: Tak, to jest po prostu dla klienta informacja, że może powinien zadbać o siebie, albo że jest w jego własnym systemie lub wokół coś, co się zakończyło, od czego może trzeba przejść do kolejnego etapu.

Przykładowo jedna z uczestniczek superwizji opowiadała, że była pod wielkim wrażeniem coachingu, w którym zastosowała Clean Space. Jest to technika, w której elementy danej sytuacji układa się w przestrzeni i patrzy na nią z różnych punktów widzenia. To powoduje pewne przewartościowanie, jak również pojawiają się nowe informacje.

Klient tej kobiety doświadczał silnego wypalenia zawodowego. Kiedy podjęła się tego coachingu, uprzedziła, że nie jest pewna, czy osiągnie jakiekolwiek rezultaty, czy go z tego wyprowadzi. Na zakończenie tej sesji klient był zadowolony z wyniku, ale powiedział, że on właściwie nie wie, co się zdarzyło.

Dwa spotkania później powiedział jej: „Słuchaj, ja w dalszym ciągu nie wiem, co się zdarzyło na sesji z Clean Space, ale coś się zmieniło. Od tego czasu zacząłem inaczej patrzeć na moją sytuację zawodową, zacząłem robić plany na przyszłość, patrzeć, co mam zmienić. Tak, jakbym się oderwał od myślenia o problemie i zauważył, że to może okazja, żeby zrobić coś inaczej”.

Czyli nie próbował wyjść ze stanu wypalenia, tylko z niego skorzystał?

Tak, bo Clean pozwala na moment zatrzymać sytuację, zrobić taką stop klatkę. Pokazuje, że sytuacja obecna wygląda tak i tak. Bez osądzania jej, bez intencji zmiany. Po prostu jest tak, jak jest. Dzięki temu można dać sobie czas, żeby spojrzeć na to bez oczekiwań.

To może wygląda trochę futurystycznie, ale trzeba dać czas, żeby pojawiła się nowa informacja. Wydaje mi się, że przy normalnym tempie, w którym żyjemy, rzadko dajemy sobie czas, żeby się tak po postu zatrzymać i powiedzieć: „No, co tu jest? Co się wydarza?”. Żeby „zatrzymać” czas. A w tym zatrzymaniu dopiero istnieje możliwość, żeby zapytać się siebie: „No i co bym chciała, i co bym chciał, żeby się teraz zdarzyło?”.

Z tego, co mówisz, wnioskuję, że przyjęcie przez coacha neutralnej i akceptującej postawy Clean sprawia, że przenika ona na klienta. A on zaczyna akceptować stan obecny, to, co pojawia się podczas sesji. Sam przestaje osądzać i staje się po części obserwatorem tego, co te milczące dotąd części umysłu mu właśnie wyjawiają.

To mi się wydaje bardzo istotne, bo sama byłam kiedyś na terapii jungowskiej, podczas której mi się wydawało, że właściwie nie ma powodu, żebym była nieszczęśliwa. Miałam wszystko, co trzeba w życiu, byłam młoda, miałam męża, zawód i dobrą sytuację finansową. Olbrzymią dla mnie pomocą było to, że moja terapeutka po prostu miała dla mnie czas i mnie nie osądzała. Mogłam się wtedy pożalić, choć coś tak kłóciło się we mnie: „No spójrz, inni są o wiele bardziej nieszczęśliwi”.

Podobnie Clean daje prawo do tego, żeby czuć to, co się czuje – czy się jest zadowolonym, czy niezadowolonym, czy czegoś brak, czy czegoś ma się za dużo. I tak jest, bez osądzania, bez skalowania, bez wartościowania. To mi się wydaje bardzo cenne.

 


Rozmowę z Bogeną Pieśkiewicz przeprowadziłem w Warszawie 2 grudnia 2016 roku. Tekst jest publikowany w częściach na moim blogu:

Część 1: Początki z Clean
Część 2: Coaching a Clean Coaching
Część 3: Clean Space

Bogena o sobie napisała: Jestem z wykształcenia językoznawcą, z zawodu coachem, z zamiłowania trenerem rozwoju ludzi i organizacji. Moim stylem życia jest nomadyzm: Paryż jest moją kotwicą, świat polem działania, Toskania przystanią.

Prowadzę szkolenia dla Clean Coachów w języku francuskim (Francja, Belgia, Maroko, Kanada). Jestem autorką podręcznika „Manuel de Clean Coaching”. Jako polskojęzyczna trenerka Clean Coaching stałam się propagatorką tej metody w Polsce. [źródło]