8 czerwca 2019 roku odbyła się warszawska Parada Równości, przyciągającą osoby LGBTQ+ oraz ich sojuszników, walczących o równe traktowanie bez względu na… ze względu na to, że jesteśmy ludźmi zamieszkującymi wspólny świat. Świętowanie zaczęło się jednak dzień wcześniej w Łodzi. Po pierwsze, odsłonięto pomnik jednorożca, którego autorem jest japoński rzeźbiarz Tomohiro Inaba. Po drugie zaś, razem z zarządem Fabryki Równości zakończyliśmy trwający pół roku proces coachingu zespołowego. To potrójna okazja do podsumowań i refleksji.
Dobre lepszego początki
Moja coachingowa relacja z Fabryką zaczęła się jeszcze w wakacje 2018 roku. Spotkałem się wtedy z Dominikiem Marciniakiem, wówczas nowym członkiem zarządu stowarzyszenia, by porozmawiać o jego potrzebach rozwojowych. Już na początku jej działalności zostałem członkiem honorowym organizacji, gdyż pracując w inkubatorze NGO pomagałem jej w starcie w branży organizacji obywatelskich. Postanowiłem zainwestować energię w tak wyróżniającą funkcję i po krótkiej wymianie myśli zaproponowałem wsparcie Fabryki moimi umiejętnościami coachingowymi.
Okazało się, że wraz z rozwojem organizacji i pojawieniem się w niej nowych osób, powstała potrzeba pracy nad płynnością komunikacji, udoskonaleniem struktur oraz usprawnianiem współpracy. Zarząd stowarzyszenia, którego skład właśnie się powiększył, zdecydował się na coaching zespołowy. Zakontraktowaliśmy się na proces rozwojowy, skupiony zarówno na grupie, jej relacjach i komunikacji, jak i na przełożeniu tego na zarządzanie organizacją.
Coaching równości
Już pierwsze spotkanie coachingowe pokazało, że praca będzie intensywna. Choć typowe sesje kontraktowe nie należą do zbyt długich, dla nas był to 5-godzinny warsztat na temat fundamentalnych kwestii: wspólnych definicji pojęć, wartości oraz celów. Jako motyw przewodni procesu zarząd wybrał kwestię komunikacji, budowanie dzięki niej przestrzeni dla wszystkich osób z Fabryki, a także dbanie o siebie oraz innych. Umówiliśmy się także, że przy zachowaniu poufności, będziemy się chwalić samym procesem – bo jest czym!
Na drugim spotkaniu zaproponowałem metodę Clean Coaching – pracowaliśmy przy pomocy metafory nad komunikacją. Celem było nie tylko stworzenie wspólnej wizji tego, jak powinno wyglądać wartościowe komunikowanie, ale także, jakie są indywidualne potrzeby i oczekiwania w tym zakresie poszczególnych osób z zarządu. Clean to mój ulubiony sposób pracy – pozwala szybko dotrzeć do sedna, ujawnia mechanizmy indywidualnego i grupowego działania oraz myślenia. Jest także „ekologiczna”, co w coachingowym żargonie oznacza działanie jednocześnie zgodnie z interesami osoby, jej otoczenia, a także z zasadami etyki i prawa. I takie też były owoce naszej pracy gdy po rozpoznaniu komunikacji w ramach metafory powstał bardzo konkretny, strategiczny plan działań.
Dwa kolejne spotkania utrzymane były w duchu Design Thinking, a ich przedmiotem było budowanie komunikacji z osobami, które przychodzą do Fabryki z chęcią zaangażowania się w jej działalność. Podejście to było najbardziej adekwatne do celów zespołu, gdyż pozwalało połączyć empatyczne podejście do nowych ludzi w organizacji z rozwojem własnych kompetencji liderskich osób z zarządu. Była to także okazja do przyjrzenia się temu, jak różne osoby o różnych zainteresowaniach i celach krzyżują swoje ścieżki z Fabryką.
Bezpieczna przestrzeń dzięki komunikacji
Ostatnie, zamykające spotkanie, skupione było wokół budowania nowych struktur zarządzania rozrastającym się stowarzyszeniem oraz planowania procedur działania. Choć działalność w ramach Fabryki Równości ma wolontaryjny charakter, to przy dużej i zróżnicowanej grupie jej członkiń i członków, a także różnych formach działań, wymaga podziału zadań oraz odpowiedzialności.
Zamknięcie procesu było także momentem do podsumowań: co się udało, co mogło pójść lepiej i jakie w związku z tym będą kolejne kroki. Okazało się, że dzięki coachingowi polepszyła się komunikacja w zarządzie, który po fazie tarć zaczął tworzyć zgrany i dobrze funkcjonujący zespół. Przełożyło się to także na resztę stowarzyszenia – w tym samym czasie zaczęły się pojawiać nowe osoby oraz inicjatywy. Choć jeszcze dużo jest do zrobienia – zwłaszcza działań wymagających wspólnej, warsztatowej pracy – to stworzony jest harmonogram działań oraz podział obowiązków, który będzie wsparciem realizacji planów.
Coaching LGBT+?
Podsumowanie naszej współpracy przypomniało mi także o dyskusji, jaka rozgorzała jakiś czas temu na facebookowej grupie Coach Coachowi Coachem. Jedna z uczestniczek tej społeczności zaprezentowała się we wpisie jako „coach LGBT”. Od tego momentu rozgorzała dyskusja, czy taka specjalizacja jest potrzebna, czy nie jest ograniczająca, czy w ogóle coś oznacza.
Jedni twierdzili, że każdy coach powinien być otwarty, akceptujący i neutralny wobec wartości, tożsamości i pomysłu na życie klienta – więc sugerowanie, że otwartość wobec grupy LGBT nie jest niczym specyficznym. Argumenty osób popierających takie rozróżnienie były różne: od kwestii podobnych doświadczeń, poprzez informację o możliwości przedyskutowania kwestii specyficznych tylko dla tej grupy, na posługiwaniu się wspólnym zasobem słów i społeczno-kulturowych odniesień kończąc. Do mnie najbardziej przemawia w tym przypadku spojrzenie z perspektywy klienta, a nie metody – gdyż taki coaching wpisuje się w szerszy proces coming outu, co jest doświadczeniem trudnym i wymagającym uważności – gdzie bywa, że „co?” i „jak?” jest mówione okazuje się równie ważne, jak pytania „kto?” i „skąd?” to mówi.
Jednym ze znaków tego, że tematy bezpieczeństwa czy działania na rzecz dobrostanu osób nieheteroseksualnych i nieheteronormatywnych są istotne, jest inicjatywa „Przede mną możesz się bezpiecznie wyoutować” Stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza. I z okazji fabrycznych, równościowych podsumowań podpisuję się pod tą akcją – gdyż w moim coachingu oraz na szkoleniach dążę do stworzenia przestrzeni, w której każdy może wzrastać w zgodzie ze swoim sercem, umysłem i wartościami.